04 stycznia 2017
Różne są sposoby podróżowania, różne pomysły na dłuższy pobyt w Tajlandii. Jedni wybierają zwiedzanie na potęgę, inni leniuchują na rajskich plażach, jeszcze inni zgłębiają tajniki medytacji, lokalnej kuchni, czy… sportu. I właśnie na tym ostatnim punkcie się skupimy, gdyż sport, a konkretnie tajski boks, stanowił motyw przewodni pobytu w Tajlandii pewnej filigranowej, polskiej dziewczyny o blond włosach. Poznajcie historię Małgosi:
Tajlandia była jednym z ostatnich krajów Południowo-Wschodniej Azji, które dane mi było zobaczyć. Pierwsza była Birma, potem długo nic, aż wreszcie trafem losu zamieszkałam w Wietnamie. Po rocznym pobycie, dokładnie w Ho Chi Minh, miałam już tak dość spalin, korków i hałasu, że dosłownie stamtąd uciekłam.
Spakowałam mały plecak, resztę rzeczy zostawiłam u przyjaciół i pognałam do Laosu, który już od dawna był na mojej liście miejsc do odwiedzenia. Laos dla mnie był „taki sobie”, więc po niecałych dwóch tygodniach wsiadłam do pociągu z Wientian (stolicy tegoż państwa) do Bangkoku. I od razu jakby wszystko się zmieniło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ludzie dookoła uśmiechnięci, straż graniczna w dobrych humorach cykająca nam zdjęcia z iPadów, no i ten nocny pociąg. Kapitalna sprawa.
Celem mojej wyprawy, oprócz oczywiście przeżycia czegoś nowego, był powrót do formy. Po roku prowadzenia skutera w niebotycznych wietnamskich korkach moje ciało domagało się wręcz regularnego sportu. Na początku myślałam o kursie yogi w Indiach, ale po spędzeniu (dosłownie) godzin na wypełnianiu aplikacji o wizę, która w końcu nie przeszła, ponieważ hinduski bank nie zaakceptował mojej płatności, powiedziałam, że pal licho, bo w końcu takie rzeczy się po coś dzieją. Zdecydowałam, że pobędę trochę w Tajlandii. W tym momencie powróciło do mnie jedno z moich zapomnianych marzeń. Wiecie, takie marzenia-fantazje, które się czasami snuje, ale potem o nich zapomina...
Mianowicie zawsze chciałam trenować kickboxing. Dokładnie, ten tajski.
Zaczęłam więc szukać odpowiedniego do tego miejsca. Muay Thai – czyli właśnie tajski kickboxing, w Tajlandii można trenować praktycznie wszędzie. Cały kraj obsadzony jest ringami i studiami fitness do tego przeznaczonymi. Ja chciałam wiadomo, na plażę. Jeden z kolegów zamieszkałych w Bangkoku podpowiedział Koh Tao...
Tak jak powiedział, tak zrobiłam. Zamówiłam nielimitowany pakiet sesji Muay Thai w Monsoon Gym na Koh Tao i byłam tam za parę dni, aby od rana w poniedziałek stawić się na pierwszym treningu.
Nie jestem jakoś niespecjalnie fit, ale co innego poćwiczyć na siłowni w Europie, a co innego skakać i kopać w trzydziestostopniowym upale. Trening był dość intensywny zwłaszcza, że na początku trenowałam po dwa razy dziennie. Zajęło mi chyba ponad dwa tygodnie, zanim porządnie kopnęłam w worek treningowy – tak żeby był jakiś odgłos.
Potem było już z górki. Trenerzy byli sympatyczni, dużo śmiechu, więc zabawa na całego, a przy tym oczywiście powoli wracałam do formy.
Na Koh Tao miałam być jakiś miesiąc, zostałam cztery. Trenerzy się ze mnie śmiali, że chyba nigdy nie wyjadę. I rzeczywiście, przez pewien moment miałam taką nieodpartą chęć pozostania tam na zawsze, zwłaszcza, że co chwilę poznawałam ciekawych i często przezabawnych ludzi, z którymi mam nadzieję przyjaźnić się do końca życia. Ale czas płynie jak rzeka i trzeba iść do przodu. Cztery miesiące to było to. Może ktoś z Was mi nie uwierzy, ale nawet rajskie plaże mogą się po pewnym czasie znudzić i człowiek potrzebuje odmiany.
Spakowałam więc mój mały plecak (aczkolwiek w raju dużo do szczęścia nie trzeba) i wróciłam do Bangkoku, aby stamtąd udać się na zwiedzanie Północy Tajlandii z moim kanadyjskim kolegą. Ale to chyba opowieść na następny artykuł!
Kilka słów o autorce:
Małgosia Ruszkowska – urodziła się i wychowała w Chełmie na wschodzie Polski. Przez ostatnich 16 lat mieszkała w 10 różnych krajach, ostatnio w Tajlandii. Spędziła tam 5 miesięcy, głównie na malowniczej wyspie Koh Tao, gdzie trenowała Muay Thai (tajski kickboxing). Od niedawna prowadzi stronę The Alternative Ideas, gdzie (po polsku i po angielsku) dzieli się swoimi obserwacjami na tematy społeczne i podróżnicze. Dwa lata temu wydała też ebook: Big Dreams on Small Incomes (dostępny na Amazon, niestety tylko po ang.) – poradnik praktyczny jak oszczędzać pieniądze oraz żyć fajnie za niską pensję.
następna » |
---|
Zainteresować Cię również mogą ...