Dlaczego Tajowie pozwalają sobie na drobne kłamstewka?
Dla cudzoziemców jest to prawdziwą zagadką: dlaczego tak wielu Tajów, tak chętnie opowiada drobne kłamstewka?
Często z ust mieszkańca Tajlandii usłyszeć można historie, które brzmią nader nieprawdopodobnie.
Na bardzo niedyskretne pytanie nauczyciela, ile zarabia w miesiącu ojciec, 12-letnia dziewczynka bez mrugnięcia okiem odpowiada: „Mniej więcej 200 000 bath” - wcale nie dlatego, że nie potrafi liczyć czy nie ma pojęcia o wysokości zarobków w jej kraju…
Pewna Tajka z dumą opowiada sąsiadce o swojej wygranej w lotto. „Dwanaście milionów Bath!” – chwali się szczęśliwa małżonka pewnego faranga z Isaan. Sąsiedzi cieszą wraz z nią, oczekując czegoś niezwykłego ze strony szczęśliwców. Niestety, wraz z opowiadaniami nie pojawia się ani budowa willi, ani luksusowy samochód, ani nawet nowa złota bransoletka…
Skąd te kłamstwa? Choć trudno w to uwierzyć, ich źródła zakorzenione są w tajskiej kulturze. Tajowie oceniają takie historyjki w inny sposób niż zrobiliby to mieszkańcy Zachodu – drobne kłamstwa poprawiają wizerunek opowiadającego i jego samopoczucie. Nikt nie kłopocze się o późniejsze udowodnienie prawdy. Dla wielu Azjatów pozytywna, ich zdaniem, kreacja własnego wizerunku wydaje się ważniejsza, niż fakty.
Fot.Gijs van Dijk
Zainteresować Cię również mogą ...